Dziś jak to zawsze wstałam bez większych problemów. Brzuch już od początku bolał mnie z przejęcia - "A co jeśli cię wyśmieją? Dam ci już teraz popalić, żebyś potem nie wyryczała się w poduszkę."
Jednak nie zwracałam uwagi na moje wyobrażenia. Od razu poszłam do kuchni, bo brzuch był też głodny, to przynajmniej zwalczę jeden problem.
Zajrzałam do lodówki. Była prawie pusta. Westchnęłam. Wzięłam mój kubek z napisem
Miss świata i nalałam sobie wody. Wtedy pomyślałam o Zack'u - jaki to on jest słodki jak cukier.
Gdy ja tak sobie rozmyślałam, stojąc na środku kuchni, usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza. W pierwszej chwili pomyślałam "Włamywacz! Schowam się w szafie!" ale po krótkim namyśle dotarło do mnie że to moja mama. Przecież wczoraj wieczorem mówiła, że rano pójdzie na zakupy, bo nic nie ma do jedzenia. Wtedy podeszłam do drzwi, a w progu stanęła moja mama.
-Hej mamo! Jakie zakupy...Coś ty kupiła? - zapytałam z uśmiechem.
-Oj kochana...Wyjeżdżasz, więc kupiłam ci kilka rzeczy. Nie tylko na śniadanie, ale i na podróż - odpowiedziała.
Nic nie mówiąc wzięłam od niej najcięższą torbę i zaniosłam do kuchni. I ja jak to ja, pozwoliłam sobie zaglądnąć do tej torby. Były tam normalne rzeczy - czekolady, bułki, rogale, jakieś owoce. Ale przecież mama miała jeszcze dwie torby. Gdy mama dotargała je do kuchni, też sobie do nich zaglądnęłam. I nie uwierzysz co tam znalazłam. Słodziutkiego misiaczka, który trzymał poduszkę z napisem "I love you"
-Mamo, dla kogo ten misiaczek? - spytałam z maślanymi oczami.
-Dla ciebie - odpowiedziała z uśmieszkiem.
"Mamo, nie trzeba było" - pomyślałam. W rzeczywistości to się tylko uśmiechnęłam, a mama już robiła uśmiech 'od niechcenia'
Potem zrobiła mi pyszne naleśniki. Pogadałyśmy chwilkę, ja się umyłam. Potem skapnęłam, się że muszę już wychodzić, żeby się nie spóźnić.
-Papa mamo! Będę się starała was jak najczęściej odwiedzać! - powiedziałam na pożegnanie.
Wyszłam z bloku. Szłam w stronę autobusu, ale zauważyłam Zack'a. Podbiegł do mnie.
-Hej Eni! - przywitał się.
Moje serce zaczęło tak walić, że słowa wykrztusić nie mogłam. Pomachałam mu tylko.
On objął mnie, swoją prawą ręką. Podeszliśmy do samochodu. Tam był jego tata.
-Dzień dobry panie Hostach! - przywitałam się.
-Witaj Enisme, wsiadaj. - odpowiedział z uśmiechem.
Dalej to już tylko jechaliśmy w milczeniu. Pan Hostach podwiózł nas aż pod sam blok.
-Dobrze, to ja was tu zostawiam. Muszę iść do akademii. Pamiętajcie, jutro zaczynamy zajęcia o 8!- powiedział nam.
Gdy wysiedliśmy z auta, niespodziewanie nasze milczenie przerwał Zack:
-Eni, chcesz mieć oddzielny pokój? - spytał uśmiechając się.
-J-j-jak wolisz - wyjąkałam.
I na tym skończyła się gadka. Gdy doszliśmy do mieszkania, nagle zza rogu wyszedł...Eren.
-Cześć Eni! - od razu się przywitał.
-Hej Eren! - odpowiedziałam - ty też masz tu mieszkanko? - dodałam, bez zastanowienia.
-No, jasne - ciągnął - a ty co, Zackuś? Mieszkasz z Eni? - spytał z takim wyrazem twarzy, jakby był zadowolony ze swojej złościwości. Jak zwykle zaczęli sobie dogryzać.
-Tak, masz coś do tego? - spytał. Widać, było że się wkurzył na Erena. W końcu to nie pierwszy raz kiedy oboje się kłócą. Czasami mam wrażenie, że to moja wina...
-Proszę was, nie kłóćcie się - próbowałam ich uspokoić. Do tego zrobiłam moje maślane oczka.
Nastała cisza powojenna. Zack'owi w końcu udało się otworzyć drzwi. Mieszkanie było przepiękne.
Podzieliliśmy się pokojami. Potem rozpakowaliśmy się. Wszystko zajęło nam bardzo mało czasu. Zack, po skończonej pracy usiadł na kanapie. Dołączyłam do niego, w sensie chciałam dołączyć. W myślach to było o wiele łatwiejsze.
-Siadaj Eni - powiedział uśmiechając się. Najwyraźniej widział, że chcę się przysiąść. Usiadłam. I nagle przyszła mi taka myśl - "Czy to złe, że on ci się podoba? Przecież nie możesz ciągnąć tego wiecznie. Eni opanuj się! Kiedy masz zamiar wyznać mu miłość?!" - moja myśli szalały, z powodu Zack'a. Faktycznie, bardzo się w nim zakochałam i zawsze tak mam więc to nic nowego. Jedyne co, to pozwoliłam sobie na położenie głowy na jego ramieniu. Widać było, że nie ma nic przeciwko, dlatego tak sobie siedzieliśmy. Zack włączył TV, a ja po kilku minutach zasnęłam. I bardzo bym chciała wiedzieć, co on sobie myślał, kiedy się skapnął, że ja na nim śpię. Po półgodzinie się obudziłam. On też spał. I o dziwo byłam przykryta kocykiem.
Postanowiłam dłużej nie leżeć. Wstałam powoli, żeby nie obudzić Zackusia. Tak słodko spał...
Podeszłam do kuchni. Zrobiłam nam naleśniki, bo przeczuwałam, że jak Zackuś wstanie, to będzie głodny. Tak też się stało. Po 10 minutach Host wstał i zaczął jęczeć, że jest głodny. Następnie wyczuł naleśniki, które były schowane w lodówce. A ja patrzyłam na to wszystko z 'ukrycia'.
Cały dzień do wieczora minął szybko. O godzinie 21:00 Zack rozłożył kanapę. Postanowił, że tam będzie spać. Ja nie wiem dlaczego.
Poszłam pod prysznic. Rozmyślałam o Zack'u. Jaki to jest słodki jak cukier. Upięłam włosy w koczek i wyszłam z łazienki. Odłożyłam ubrania i poszłam do Zack'a. Ten zasnął podczas rozkładania kanapy...